Cierpliwość, pracowitość, skupienie się na celu – tak w skrócie wygląda „przepis” na zdobycie stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. O tym, jak wyglądała ich droga do tego, aby znaleźć się w elitarnym gronie stypendystów opowiedzieli studenci Analityki biznesowej i Big Data Wyższej Szkoły Informatyki i Zarzadzania w Rzeszowie – Anna Gacek i Jakub Boratyn.

Anna Gacek
Studentka na kierunku Analityka biznesowa i Big Data, studia magisterskie. Anna może się pochwalić współautorstwem monografii naukowej, udziałem w 7 projektach badawczych oraz wygłoszeniem referatu na 9 konferencjach naukowych. Otrzymała także dyplom za zajęcie 3.miejsca w klasyfikacji europejskiej w międzynarodowym konkursie biznesowym ,,University BOSS”.
Czy spodziewałaś się, że w tym roku zostaniesz stypendystką MNiSW?
Anna Gacek: Tak. Trochę tak. Dlatego, że podanie po raz pierwszy składałam w zeszłym roku. Trochę punktów mi brakowało, ale wiedziałam, co mogę zrobić, żeby nadrobić braki. Napisałam kilka dodatkowych publikacji, zrealizowałam kilka projektów, wystąpiłam na kilku kolejnych konferencjach. Stąd wiedziałam, że jest dość prawdopodobne, że dostane teraz stypendium. W każdym razie, starałam się być dobrej myśli, a w zasadzie nie dopuszczałam innej możliwości. Nie wiem, czy to nie zabrzmi, jakbym była zbyt pewna siebie, ale tak było.
A jak już przyszła ta wyczekiwana informacja, to jaka była Twoja reakcja?
A.G.: Szczerze, myślałam, że wyniki będą tak mniej więcej tydzień później, porównując do tego, jak było w zeszłym roku, więc nie sprawdzałam strony internetowej. To była jakaś godzina 21.00, może nawet 22.00. Właśnie robiłam domowy trening jogi, kiedy zadzwoniła do mnie koleżanka z pracy. Moja pierwsza myśl: „Matko, coś się stało, bo jest przecież tak późno”. Gdy odebrałam telefon, ona powitała mnie takimi słowami: „Ania, Ty nawet chyba nie wiesz, że jesteś bogatsza”. Nie wiedziałam o co chodzi i ona mnie wtedy uświadomiła, że dostałam stypendium, więc tak, miałam moment zaskoczenia, gdy okazało się, że się udało.
A jak zareagowała na Twój sukces rodzina?
A.G.: Są bardzo dumni, bo wiedzieli, że mi zależy na tym osiągnięciu.
Jaki jest przepis na to, żeby zdobyć stypendium ministra?
A.G.: Cierpliwość, pracowitość, dużo kawy, bo to jest czasochłonne. Myślę, że ważne jest też, aby znaleźć sobie jakiś kierunek, który się nam podoba. Jeżeli bardziej nam się podoba branie udziału w projektach, to idźmy w tę stronę. Jeżeli wolimy publikować, to szukajmy tu tematów dla siebie. Jak robimy to, co nam się podoba, to wtedy nie jest to aż takie trudne. Trzeba po prostu dobrze wystartować. Poza tym, pomagali mi też bardzo pracownicy WSIiZ, opiekunowie koła naukowego, którzy byli dla mnie mentorami. Mocno wspierała mnie także trzykrotna stypendystka dr Karolina Palimąka, która podpowiadała co warto zrobić, aby osiągnąć sukces.
Myślisz, że bycie stypendystą wpłynie na Twoją przyszłość zawodową, może naukową?
A.G.: Zdobycie stypendium pokazało mi, że umiem robić naukowe rzeczy, bo jednak takie rzeczy nie dostaje się za byle co. Na pewno to osiągnięcie mogę sobie wpisać też to CV. Trudno mi dziś powiedzieć na 100 proc., czy chcę pójść w stronę nauki, czy nie.
A jak wykorzystasz pieniądze, które zdobyłaś dzięki stypendium?
A.G.: Chciałabym je odłożyć na zakup wymarzonego samochodu, ale ostatnio średnio mi to idzie, bo kot mi zachorował i już dużo pieniędzy zostawiłam u weterynarza. Także stypendium przyszło w dobrym momencie.
Jakub Boratyn
Student kierunku Analityka biznesowa i Big Data, studia magisterskie. Jakub na swojej długiej liście osiągnięć może zapisać m.in.: autorstwo i współautorstwo artykułów naukowych, udział w sześciu projektach badawczych oraz wygłoszenie referatu na 14 konferencjach naukowych, w tym także w języku angielskim w Wilnie. Otrzymał także dyplom za zajęcie 3. miejsca w klasyfikacji europejskiej w międzynarodowym konkursie biznesowym ,,University BOSS”.
Jak zareagowałeś na to, że jesteś stypendystą?
Jakub Boratyn: To był ogromny szok, zwłaszcza, że rok wcześniej, niestety, moje podanie nie przeszło i tak samo odwołanie. Do tego po trzech latach pracy, po tym jak już wszystko minęło, jak już czekałem tak naprawdę tylko na to ogłoszenie wyników, to towarzyszyły temu ogromne emocje, ponieważ dopiero wtedy zrozumiałem, jak wiele pracy musiałem włożyć w to i że jest to tak naprawdę osiągnięcie, do którego dążyłem tak długo i że nareszcie się udało, że w końcu ten poziom, który chciałem, został osiągnięty.
Długo? To znaczy?
J.B.: Tak naprawdę od początku moich studiów, ponieważ już od pierwszego semestru uczestniczyłem w kołach naukowych, byłem ich liderem, a także liderem Rady Kół Naukowych. Od drugiego semestru jeździłem na konferencje, pisałem artykuły naukowe. Od samego początku wspierali mnie bardzo mocno także: dr hab. Tomasz Skica, prof. WSIiZ, dr Jacek Rodzinka, dr Karolina Palimąka oraz mgr Michalina Mróz. Tak naprawdę od pierwszego roku studiów rozpoczęła się ta moja droga, żeby dostać to stypendium. Po tak długim czasie ta nagroda naprawdę wywołała ogromne pozytywne emocje.
A jaki jest przepis na to, żeby zdobyć stypendium tego typu?
J.B.: Myślę, że najważniejszą rzeczą, którą już kilka razy mówiłem swoim znajomym, to jest robić to, co się lubi. Przynajmniej nie znam żadnej osoby, która zdobyła to stypendium w naukach, które jej nie interesują. Jeżeli ktoś nie jest zainteresowany tematem, nie chce aktywnie dowiadywać się kolejnych rzeczy, nie chce o nich czytać dodatkowo, to ta podróż do tego stypendium może się okazać dla niego bardzo trudna, ponieważ to jednak jest praca na cały etat. Jeżeli lubisz to, co robisz, to przynajmniej sprawi ci to przyjemność. To jest taka najważniejsza rada, jaką dałbym komuś, kto się stara o stypendium MNiSW.
Jak połączyć studiowanie z dość sporą aktywnością naukową?
J.B.: Tu w grę wchodziła kwestia zarządzania swoim własnym czasem i planowania wielu rzeczy z wyprzedzeniem. Na pewno najważniejsze jest ustalanie sobie pewnych zasad. Pamiętam, że jak już zacząłem tak pracować, przypomniał mi się cytat z Robinsona Crusoe, którego czytałem jako dziecko, że na wszystko w życiu i w czasie dnia trzeba znaleźć czas, zarówno na pracę, jak i na odpoczynek. I to jest bardzo ważne, żeby móc powiedzieć sobie, że dobrze, przepracowałem na przykład cały tydzień od poniedziałku do piątku, ustaliłem sobie, że będę szedł do pracy, wracam z pracy, zjem obiad i ja teraz będę dwie godziny czytał książkę, albo usiądę przed komputerem i będę teraz pisał.
Nawet jeżeli nie wychodzi mi to całkowicie, bo tu też dla wszystkich trzeba powiedzieć, że pisanie artykułów jest trudne, to trzeba po prostu przesiedzieć, czytać, pisać, ale po tym czasie trzeba też znaleźć czas na to, żeby odpocząć, żeby wstać od tego komputera, przejść się i nabrać powietrza, ponieważ droga do stypendium MNiSW to nie jest sprint, to jest maraton, a w każdym maratonie trzeba znaleźć czas na wzięcie oddechu.
Miałeś momenty zwątpienia?
J.B.: Zawsze pojawiają się momenty zwątpienia i dlatego tak bardzo doceniam pracę wszystkich osób, które mnie wspierały. Tego nie da się uniknąć, ponieważ np. możemy dostać negatywną ocenę recenzentów naszego artykułu, czy mieć nieudany występ na konferencji, gdzie schodzi się ze sceny i czuje się fatalnie, ponieważ na przykład publika zadała trudne pytanie, na które nie mogłem odpowiedzieć itp.
Zwątpienie pojawia się zawsze, ale jeżeli człowiek ma przed sobą cel, wie do czego dąży, to zawsze można to przezwyciężyć. Ważne też, żeby otaczać się ludźmi, którzy dają nam to wsparcie i też pragną tego, żebyśmy szli do przodu.
Jak stypendium wpłynie na Twoją dalszą karierę zawodową, a może naukową?
J.B.: Myślę, że to dużo zależy od rekruterów, z jakimi będę miał do czynienia. W tym momencie jestem pracownikiem uczelni i nie planuję tego na pewno w najbliższym czasie zmieniać, ze względu na to, że otrzymałem ogromne wsparcie od całej uczelni w tym całym procesie.
Szykuje się w przyszłości doktorat?
J.B.: Zobaczymy, na razie jestem na magistrze. Bycie ministerialnym stypendystą to na pewno jest osiągnięcie, którym, można się pochwalić. Czegoś takiego nie dostaje się za jedno wystąpienie. Musisz pokazać swoją wartość.
Jak wykorzystasz pieniądze, które otrzymasz w ramach stypendium?
J.B.: Cóż, zarówno moje wystąpienia, jak i publikacje dotyczyły finansów i zarządzania. Mój pierwszy artykuł dotyczył postaw finansowych. Dlatego moje pieniądze oszczędzam i przeznaczam na inwestycje, żeby one rosły. Wydaje mi się, że to w tym momencie jest najbardziej uczciwe. Poza tym jeżeli tyle czasu poświęciłem na nauki finansowe, to muszę tym naukom finansowym to oddać, dlatego skoro w końcu pojawił się kapitał, to trzeba go zainwestować.
Mądre podejście. I ostatnie pytanie. Jak na to, że jesteś stypendystą, zareagowała Twoja najbliższa rodzina?
J.B.: To akurat jest ciekawa historia, ponieważ ja w chwili, kiedy dowiedziałem się o stypendium, byłem na wakacjach w Rzymie z moją mamą. Akurat byliśmy bardzo zmęczeni po całym dniu. Towarzyszyło temu naprawdę dużo emocji i moja mama się bardzo ucieszyła.
Wiedziała, jak dużo czasu musiałem na to poświęcić. Jak często wyglądało to tak, że przyjeżdżałem na spotkania rodzinne, posiedziałem chwilę, złożyłem komuś życzenia i gdy wybijała 21.00 wracałem do domu, aby pracować. I tak wyglądały często ostatnie trzy lata. Więc na pewno mam bardzo się ucieszyła i odetchnęła z ulgą, że w końcu przynajmniej ten kamień milowy został osiągnięty.
Rozmawiała Joanna Gościńska z Biura prasowego i PR WSIiZ