– Naukowcy często są przesadnie skromni i nie lubią chwalić swojego dorobku – a powinni! – uważa Patryk Motyka, dziennikarz i wydawca strony głównej Onet.pl. Jak zatem skutecznie chwalić się dorobkiem naukowym, aby media chciały mówić i pisać o szeroko pojętej ekologii?

W trakcie debaty „Nasza planeta, nasza wspólna przyszłość” powiedziałeś, że tematy ekologiczne są trudne medialnie. Dlaczego?

*Patryk Motyka: Największym „problemem” tej tematyki jest to, że ekologia nie jest zwykle na tyle newsową dziedziną życia, by konkurować z polityką i bieżącymi wydarzeniami, z kolei materiały eksperckie często bywają zbyt specjalistyczne dla szerokiego grona odbiorców. Zagadnienia związane z katastrofą klimatyczną są odłożone w czasie, a te poważne, globalne konsekwencje prognozowane są na lata, których większość z nas prawdopodobnie nie dożyje. Nie jest więc niczym dziwnym, że ekologia często przegrywa z bieżącymi zmartwieniami naszych czytelników czy słuchaczy.

Jak naukowcy mogą przyczynić się do spopularyzowania eko tematów w mediach? Czego od nich wy jako dziennikarze najbardziej potrzebujecie?

P. M.: Głos eksperta jest tu niezbędny. W ekologii niezwykle istotny jest jej kontekst naukowy, o którym w autentyczny sposób mogą wypowiadać się jedynie sami zainteresowani. Rolą dziennikarza powinno być tu pośrednictwo między naukowcem, często mówiącym trudnym i specyficznym językiem, a odbiorcą, który nie ma obowiązku tego języka rozumieć. Oczywiście z dziennikarskiego punktu widzenia ważne jest, żeby drążyć temat i dopytywać swojego rozmówcę o szczegóły w taki sposób, by temat rozmowy był dla czytelnika ciekawy i przystępny.

Co sprawia, że naukowy temat staje się atrakcyjny dla dziennikarza i trafia do publikacji, a kiedy jest kompletnie nietrafiony?

Jeśli chcemy trafić do szerokiego grona odbiorców, bardzo ważne jest poruszanie tematów, które dotyczą ich tu i teraz. I to jest niemałe wyzwanie. Każdemu, kto chce zajmować się tematami związanymi z ekologią polecam przed poruszeniem konkretnego zagadnienia zastanowienie się, jak to, co tworzymy, może pomóc odbiorcy tej treści. Oczywiście jest też dziennikarstwo specjalistyczne, poruszające ściśle określone tematy, na które wypowiedzieć może się zaledwie kilku ekspertów, ale twórcy takich materiałów muszą liczyć się z tym, że ich praca będzie interesująca dla wąskiego grona odbiorców.

Jak powinna wyglądać dobra współpraca dziennikarza z ośrodkiem naukowym/uczelnią, począwszy od propozycji tematu po autoryzację?

Z punktu widzenia oczekiwań dziennikarza bardzo istotne jest, żeby cały proces był możliwie najszybszy, zwłaszcza jeśli poruszany temat ma zaczepienie w bieżących wydarzeniach. Ośrodek może być dla nas bardzo pomocny, jeśli wiemy o czym chcemy rozmawiać, ale nie przychodzi nam do głowy odpowiedni rozmówca w poruszanym temacie. Jeśli zaś chodzi o kwestie autoryzacji, najważniejsze jest to, żeby przebiegła sprawnie.

Jakie dostrzegasz największe błędy w komunikacji na linii media – ośrodki naukowe/uczelnie wyższe?

Moje największe zastrzeżenia dotyczą wyczucia czasu. Dla mediów kluczowy jest moment publikacji, często liczą się wręcz minuty. Przykładowo, proponowanie komentarza do raportu publikowanego tydzień wcześniej nie ma wielkiego sensu, będzie on ciekawy już tylko dla osób szczególnie zainteresowanych danym tematem.

Idealny naukowiec do współpracy medialnej to…?

…taki, który mówi do dziennikarza konkretnymi tytułami przyszłego materiału (śmiech). A mówiąc zupełnie poważnie, popularyzator nauki powinien mówić do nas językiem, który trafi do dużego grona odbiorców. A tam gdzie się nie da, od razu tłumaczyć dane zagadnienie. Wielu moich rozmówców z akademickiego świata potrafiło opowiadać tak, że czułem się jak student na wykładzie u pasjonata, który zaraża swoją wiedzą. I takich ludzi chciałoby się słuchać więcej i więcej. I ostatnia rzecz, o której muszę powiedzieć w tym kontekście: naukowcy często są przesadnie skromni i nie lubią chwalić swojego dorobku – a powinni!

Gdy prosisz naukowca o komentarz ekspercki, czego oczekujesz?

Właściwie mogę powtórzyć to, co powiedziałem wcześniej: najważniejszy jest język, zbyt specjalistyczny komentarz może być zbyt trudny w odbiorze. Idealnie by było, o ile to oczywiście możliwe, gdyby miał odniesienia do życia codziennego albo niedalekiej przyszłości, po to, by pokazać, dlaczego to o czym piszemy jest ważne już teraz.

Dla dziennikarza zawsze najlepszą opcją jest bezpośredni kontakt z naukowcem, bo to po prostu ułatwia i przyśpiesza pracę. A jak w takim układzie postrzegasz rolę biur prasowych w tworzeniu wartościowych ekotreści? Czego od nich oczekujesz, aby taka współpraca układała się dobrze i efektywnie?

Biura prasowe ośrodków naukowych mogą być bardzo pomocne w czasie, gdy dany temat „grzeje” odbiorców na tyle, by istniała potrzeba głosu różnych ekspertów w tym samym momencie. Dziennikarz za pomocą biura prasowego może wtedy równocześnie zdobyć opinie kilku różnych ekspertów na dany temat, co zdecydowanie ułatwia pracę nad materiałem.

Rozmawiała Joanna Gościńska z Biura Prasowego WSIiZ

* Patryk Motyka — dziennikarz i wydawca strony głównej Onetu. Współtwórca projektu „Niech żyje planeta” oraz współautor reportaży multimedialnych o tematyce ekologicznej „Wysychamy” i „Bałtyk”. W 2020 nominowany do nagrody Grand Press w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. Dwukrotny laureat Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego. Z wykształcenia biotechnolog. Z serca, pasjonat piłki nożnej, która otworzyła mu drzwi do profesjonalnej kariery dziennikarskiej.