„Ludzie płacą mi za to, co lubię robić” – mówi Michał Schabowski, młody biznesmen i przy okazji absolwent WSIiZ. W tym również upatruje powodzenia swojej firmy. Na własny biznes postawił półtora roku temu i… na pewno nie żałuje!
To zresztą świadomy zabieg organizatorów imprezy.
– Rozmowa kimś, kto już założył własny biznes i prowadzi go z powodzeniem, dla osób, które bardzo chciałyby pójść tą samą drogą, mają nawet pomysł, ale boją się podjąć ostateczną decyzję, bywa czasem decydujący – uważa dr Paweł J. Dąbrowski, jeden z koordynatorów Światowego Tygodnia Przedsiębiorczości na WSIiZ.
A takich osób było wśród uczestników warsztatów przynajmniej kilka. W zdecydowanej większości, byli to studenci WSIiZ. To właśnie ich pytania rozruszały środowe spotkanie: jak długo tak naprawdę zakłada się firmę, jakie są pułapki i mielizny, i jak je ominąć? To tylko niektóre z pytań, które dociekliwi studenci WSIiZ zadawali swoim gościom.
– Pamiętajcie, nie zakładajcie firm sprzecznych z własnym systemem wartości – przestrzegał studentów Krzysztof Benewiat, kolejny z młodych przedsiębiorców – Robiąc coś do czego nie jest się przekonanym, nigdy odpowiednio się nie zmobilizujecie…
Do dobrej, efektywnej pracy, pokonywania chwilowych kłopotów, zdobywania środków na prowadzenie firmy i wdrażanie kolejnych swoich pomysłów.
Właśnie ów kapitał na początek, bywa tą barierą, która najbardziej doskwiera większości osób marzących o założeniu własnej firmy. Tymczasem dróg do jego zdobycia jest – jak wylicza dr Dąbrowski – przynajmniej 12. Od pomocy rodziny i przyjaciół, aż po namówienie do współpracy zupełnie obcych nam inwestorów.
Kiedy to się już uda, pozostaje nam… ciężka praca. Sukces nie rodzi się z niczego.
Choć zapewne – jak uważa Michał Schabowski – szczęście też się zawsze przyda.