Meretin Anastasiia (Ukraina), studentka Aviation Management

 

Jesteś z okolic Kijowa, daleko od granicy polsko-ukraińskiej. Jak do nas trafiłaś?  

Wiedziałam, że nie będę studiować na Ukrainie, bo nigdy tego nie chciałam. Myślałam o tym, aby studiować w Ameryce, ale po rozmowach z rodziną i wielogodzinnych dyskusjach, odrzuciłam tę opcję. Dlatego zaczęłam snuć nowe plany, szukałam szkoły wyższej, gdzie można studiować Aviation. Nie znalazłam, więc zaczęłam się zastanawiać nad filologią angielską w Poznaniu lub Gdańsku. Przypadek sprawił, że w końcu trafiłam na Aviation Management oferowany przez WSIiZ. Była to szybka decyzja.

 

Bardzo nagła zmiana planów, od filologii do Aviation…

Tak, ale było to spowodowane tym, że po prostu nie wiedziałam, że jest taka specjalność. Zawsze miałam chęć powiązać swoje życie zawodowe z lotnictwem, ponieważ mój tata jest pilotem. Często opowiadał mi o swojej pracy i doświadczeniu, zafascynowało mnie to.  Pamiętam, jak byłam bardzo mała, tato  przed snem nie opowiadał mi bajek, a tłumaczył jak funkcjonują bomby atomowe, opowiadał historie wojenne albo o budowie silników samolotów.

 

Podjęłaś studia i od razu zdobyłaś prestiżowe stypendium School of Leaders jakie oferuje nasza uczelnia najlepszym i najaktywniejszym studentom. Tato jest pewnie bardzo dumny…

Na pewno tak. Nie robiłam sobie wielkich nadziei, ale dopóki człowiek nie spróbuje, to się nie dowie. Aby się ubiegać o to stypendium, trzeba skompletować masę dokumentów, nie mówiąc już o ocenach.  Przyznam, wątpiłam, czy w ogóle zostanę zakwalifikowana, jest duża konkurencja.  

 

Kiedy się dowiedziałaś, że przyznano Ci to stypendium, pewność siebie poszybowała w górę?

Oczywiście. Pamiętam, jak w dzień ogłaszania wyników rozmawiałam z rodzicami. Sprawdziłam skrzynkę pocztową na początku rozmowy – pusto. Pod koniec rozmowy, moja mama przekonywała mnie do ponownego sprawdzenia poczty, bo może już jest jakakolwiek informacja. Właśnie tak się wydarzyło. „Gratulujemy! Otrzymała Pani stypendium”. Rodzice byli bardzo zadowoleni.

 

Czyli już masz poczucie przynależności do tej elitarnej części studentów naszej uczelni?

Mam. Ale jednocześnie odczuwam presję, bo jest to trudne, zdobywać punkty i jednocześnie dobrze się uczyć. Dołączyłam do wielu kół naukowych, co zwiększyło liczbę obowiązków, jednak nie zmniejszyło motywacji. Wielkim wsparciem są inni studenci, którzy stali się uczestnikami programu SoL. Spotykamy się, dzielimy się wrażeniami i doświadczeniem. To jest kolejny plus bycia w gronie leaderów.

 

 

 

Sagnayeva Zhanel (Kazachstan), studentka International Management

 

Wybrałaś Polskę i International Management. Jak podejmuje się takie ważne życiowe decyzje?

Jak byłam jeszcze w Kazachstanie, już w ósmej klasie wiedziałam, że chcę spróbować swoich sił za granicą. Wtedy zaczęłam szukać opcji na przyszłość. W 11 klasie, jeden z moich kolegów postanowił studiować w Polsce i to on mi ją „zarekomendował”. Poszłam  do przedstawiciela WSIiZ w Astanie, aby dowiedzieć się więcej szczegółów. Rodzicom bardzo się spodobała uczelnia, obliczyliśmy, że wyjazd do Rzeszowa na studia jest możliwy z finansowego punktu widzenia i podjęliśmy decyzję. Wszystko było przemyślane, to nie był impuls.

 

Zdecydowałaś się na International Management, dlaczego?

Jest to dość szeroka specjalność. Trudno jest w młodym wieku sprecyzować dokładnie, co chce się robić w przyszłości, kim chce się być, więc wybrałam taką specjalność, która otwiera wiele możliwości. Po takich studiach można próbować sił w każdej branży, a przede wszystkim wybrać już bardziej konkretne studia magisterskie.

 

A jak się czujesz w Rzeszowie? Przyjechałaś z Astany, ogromnego miasta, Rzeszów nie jest dla ciebie zbyt mały?

Fakt, że Rzeszów jest małym miastem, przyciągnął mnie tutaj. Dla każdego rodzica bezpieczeństwo było bardzo ważne, a Rzeszów jest miastem bezpiecznym, nie ma tu takich zagrożeń jak w wielkich aglomeracjach. To jest typowo studenckie miasto, czyste i ładne, a poza tym studiuje tu wielu studentów z Kazachstanu, co nie jest bez znaczenia. W grupie raźniej.  

 

Co sądzisz  o Polsce i Polakach?

Trudno oceniać. Istnieje pewna bariera językowa i nie zawsze możemy się porozumieć na tyle, żeby się poznać. Moje ogólne spostrzeżenie jest takie, że Polacy są dobrzy, chętni do pomocy, przyjaźni. nawet nas nie rozumiejąc, jest widoczne, że chcą pomóc. Przyjmuję zasadę, że jak jesteś w innym państwie, to próbuj robić to, co jest tu przyjęte. Jeżeli człowiek jest otwarty na inną kulturę – to nie jest to trudne.

 

W pierwszym roku studiów osiągnęłaś bardzo wiele, zostałaś laureatką stypendium dla najlepszych, School of Leaders, bardzo dobry start…

Na początku mojej drogi edukacyjnej na WSIiZ otrzymałam nagrodę za test IQ. Nie chciałam tego stracić, więc zaczęłam szukać opcji przedłużenia stypendium. SoL to nowość na uczelni, wielu studentów chciało go otrzymać, wiadomo było, że to nie będzie łatwe. Przyznam szczerze, że nie bardzo wierzyłam, że zostanę zakwalifikowana. A potem przyszedł ten emocjonujący moment, wiadomość o wyniku.

 

Co zrobiłaś w pierwszej kolejności, kiedy się dowiedziałaś, że masz to?

Od razu zadzwoniłam do rodziców. Pamiętam, jak mój tata mi powiedział, że nie miał żadnych wątpliwości, że dostanę stypendium i dlatego w ogóle się nie martwił.

 

School od Leaders to nie tylko możliwość studiowania za darmo, ale również wielki motywator do aktywności.

Oczywiście ważne jest to, że mogę studiować za darmo, ale to przecież nie wszystko. Przede wszystkim poznaje się ciekawych, inspirujących ludzi, studentów WSIiZ, którzy przyjechali tu z różnych stron świata. Patrzę na nich i rozumiem, że muszę cały czas się rozwijać i próbować czegoś  nowego. Żeby utrzymać stypendium trzeba wykazywać się aktywnością, to nie jest jednorazowy wysiłek. Wzoruję się na innych, wszyscy musimy bardzo dużo pracować, czasami jest to uciążliwe, a czasami bardzo inspirujące. To jest wyzwanie.

 

Jesteś już doświadczona w tej kwestii, masz jakieś rady dla studentów, którzy za rok staną przed takim samym wyzwaniem?

Jest to program dla studentów pierwszego roku, dlatego liczy się aktywność w pierwszym semestrze. Obowiązkowo trzeba coś robić. Tak, wiem, że jak tylko przyjeżdżasz do obcego kraju, jest to trudne. Ale później to się opłaci. Warto szukać ciekawych zajęć, cały czas pytać, co się dzieje na uczelni, drążyć, brać udział. I najważniejsze – niczego się nie bać!

 

Rozmawiała Natalia Filimoniuk