Czego boją się młodzi ludzie? Jak radzą sobie z lękiem? Czy potrafią odróżnić stres, który motywuje do działań, od tego destrukcyjnego? O tym, z czym zderzają się młodzi ludzie, którzy skończyli szkołę średnią i stają przed wyborem dalszej ścieżki, rozmawiamy z Maryną Kuzmyn, psycholożką z Akademickie Centrum Rozwoju Osobistego i Wsparcia Psychologicznego WSIiZ.
Maryna Kuzmyn – psycholożka i terapeutka traumy. Posiada doświadczenie w pracy psychologicznej z młodzieżą i dorosłymi, w tym z byłymi wojskowymi (m.in. terapia w zakresie zespołu stresu pourazowego). Pracuje z zaburzeniami nastroju, depresją, lękami oraz problemami w relacjach interpersonalnych. Pomaga w zakresie rozwoju osobistego odkrywać potencjał i kreować bardziej satysfakcjonujące życie. Towarzyszy w zmianie, wspiera w odzyskaniu równowagi. W pracy łączy swoje umiejętności z empatią, głęboką analizą oraz elastycznością. Zajmuje się terapią traumy oraz wyzwaniami związanymi z utrzymaniem relacji interpersonalnych. W Akademickie Centrum Rozwoju Osobistego i Wsparcia Psychologicznego WSIiZ odpowiada za konsultacje psychologiczne i konsultacje z zakresu rozwoju osobistego w języku polskim oraz ukraińskim dla pracowników i studentów.
Chciałam porozmawiać o dość delikatnym temacie, czyli obawach i lękach młodych ludzi, którzy lada dzień rozpoczną swoje pierwsze studia. Czy faktycznie jest tak, że tych obaw jest w nich coraz więcej?
– Po pierwsze trzeba zrozumieć, że stres jest czymś bardzo dla nas naturalnym. Wszystko, co jest dla nas nowe, gdy robimy krok do przodu w coś, czego nie znamy, to nasz mózg odbiera jako zagrożenie dla nas, i to naprawdę jest mega naturalne. Skąd biorą się te lęki? Bardzo często młodzi ludzie nie potrafią określić swojego lęku, nie potrafią jasno wyjaśnić skąd on się w nich bierze. Zazwyczaj jest to tłumaczenie – bo tak mają moje koleżanki/koledzy, bo gdzieś o tym przeczytałem, i też tak mam… Kiedy zaczynamy rozmawiać, włącza się ta część przedczołowa mózgu i zaczynamy analizować. Pierwsze reakcje są zawsze reakcjami emocjonalnymi, odpowiada za nie część limbiczna mózgu. I te reakcje emocjonalne, bez przeanalizowania problemu, mogą być niebezpieczne.
– Kiedy młody człowiek zaczyna studia, to ma takie mieszane uczucia. Z jednej strony jest ekscytacja, że to jest coś fajnego, nowego, ale z drugiej strony jest niepewność i stres. I tu jest dobrze rozdzielić ten stres destrukcyjny od stresu, który nas do czegoś motywuje. Każde uczucie jest po to, żeby czegoś nas nauczyć lub przed czymś ostrzec. I kiedy nauczymy się rozróżniać te emocje i właściwie je odbierać, to zacznie nam się żyć lepiej. U młodych osób, które mają jeszcze problem z rozróżnieniem tych emocji, może utworzyć się taka mieszanka ogólnej obawy.
Czyli ta nieumiejętność nazwania i rozróżnienia emocji prowadzi do takiego strachu przed wszystkim?
– Niestety tak. Bardzo często jest wręcz takie narzucanie tego strachu przed wszystkim. Ogromny wpływ mają tutaj media społecznościowe. Koniec szkoły średniej i początek studiów, to jest taki etap przejściowy, kiedy młody człowiek zaczyna kształcić siebie, czyli poszukuje swojej tożsamości. Często budujemy ją od nowa, bo wcześniej to bardziej budowali ją rodzice, dziadkowie, nauczyciele, a teraz zaczynamy szukać siebie już jako dorośli. Obecnie mamy do czynienia z takim pokoleniem rodziców, które najpierw chce kontrolować swoje dziecko, nie ucząc go jednocześnie poruszania się po tym świecie realiów dorosłości, a potem mówi – „Jesteś już dorosły! Musisz sobie radzić”. I ci młodzi lidzie nienauczeni popełniania kontrolowanych błędów w tzw. „bezpiecznych warunkach”, zostają przysłowiowo wrzuceni na głęboką wodę, kiedy nie umieją pływać. I to jest naturalne, że oni się boją. Dodatkowo czytają na różnych forach w media społecznościowych o traumatycznych doświadczeniach innych osób, o hejtowaniu pewnych rzeczy – tam nie idź! …tego nie rób! – i ten młody mózg jest skazany na to, że te myśli zewnętrzne i cudze emocje, przenikają głęboko do niego i stają się ich własnymi lękami. I dopiero poprzez rozmowę np. z psychologiem, z dorosłym, i odpowiedzi na zadawane konkretne pytania, młody człowiek staje się świadomy pewnych swoich emocji.
Czy taka sytuacja, że ten młody człowiek postanawia od razu po maturze pójść do pracy, w ogóle pomijając etap studiów, może być spowodowała właśnie tym strachem?
– Często rezygnujemy z czegoś przez lęk, który nas paraliżuje. Włączają się takie emocje instynktowne – ucieczka, walka lub zamrożenie. I tym zamrożeniem może być decyzja, że nie idę na studia, żeby nie borykać się z tym wszystkim, bo z jednej strony – sobie nie poradzę, z drugiej strony – po co, bo nie widzę w tym sensu, z trzeciej strony – bo komuś innemu studia nie poszły. Młodzi ludzie bardzo często myślą, że jak wybiorą sobie kierunek studiów, to jest to wybór na całe życie i nie da się już z tym nic zrobić, nie da się niczego zmienić. A jeśli czują, że studiują coś co im nie odpowiada, często w ogóle rezygnują i nie dają sobie drugiej szansy na znalezienie czegoś innego, co by ich interesowało.
A czy to nie jest też tak, że młodzi ludzie rezygnując ze studiów i idąc po szkole średniej od razu do pracy, chcą jak najszybciej zacząć zarabiać swoje pieniądze?
– Czasami tak jest. Ale wtedy należy zadać pytanie – praca i co dalej? Każda praca ma swoje poziomy i bez wykształcenia praca jest na takim minimalnym poziomie. A jeśli ktoś chce na przykład zostać menadżerem, to potrzebuje tej wiedzy, którą zdobywa się na uczelni. Żeby trenować i rozwijać nasz mózg musimy się uczyć. Młodzi ludzie często nie wiedzą i nie myślą o tym, jakie korzyści na przyszłość może im przynieść trenowanie mózgu, czyli uczenie się. Nie widzą także tych dodatkowych, ciekawych rzeczy, jak przebywanie w gronie innych młodych ludzi, często z innych krajów świata. Nie maja świadomości, jak fantastyczną przygodą może być okres studiów. Wykładowcy na studiach mają za zadanie nauczenia tego młodego człowieka aktywności, zadawania pytań, ciekawości świata, swobodnego poruszania się w tym procesie uczenia się, a nie bycia tylko biernym uczestnikiem tego procesu.
Czyli można młodym ludziom, którzy po szkole średniej stają przed wyborem dalszej ścieżki życiowej powiedzieć, że warto zaryzykować, że studia mogą być czymś naprawdę fajnym?
– Zawsze mówię, że możesz wybrać drogę na skróty i nią pójść. Ale jeśli dojrzejesz to pewnych decyzji później, powrót na inną ścieżkę może być bardziej skomplikowany. Zawsze warto spróbować, może będzie to wartościowe doświadczenie i taki młody człowiek powie sobie – super, że dostałem się na te studia, widzę się w tym. Jeśli inny, po jakimś czasie stwierdzi, że wolałby studiować pielęgniarstwo niż informatykę, to ta zmiana będzie już wyborem świadomym, bo on już spróbował czegoś i zrozumiał, że to nie jest jego droga. A bez tego wykształcenia mogę być kim? Czy mogę się w pełni zrealizować w danym zawodzie? Jak bez wykształcenia będzie wyglądać jego droga życiowa, gdy będzie miał 30 lat? Możesz przez całe życie sprzedawać burgery, tylko przez to nie dajesz sobie szansy na coś innego, fajnego.
Czy problem nie leży tutaj w tym, że młodzi ludzie nie patrzą tak daleko w przyszłość, dla nich jest ważne to co tu i teraz?
– Oczywiście. Nasz mózg rozwija się do 25 roku życia i dopiero wtedy zaczynamy myśleć bardziej racjonalnie. Do tej pory kierujemy się emocjami, chcemy tu i teraz imprezować ze znajomymi, chce tu i teraz zarobić 100 zł, nie zastanawiamy się, że coś będzie inaczej wyglądać za 5 lat, a ja cięgle będę w tym samym miejscu. I zawsze mówię, że tą ważną częścią w życiu każdego są rodzice, bo oni, mimo że ich tak nie postrzegamy, też kiedyś byli młodzi i nie myśleli racjonalnie. Ważne jest żeby rodzice rozmawiali z dziećmi, pokazywali im pewne rzeczy na swoich przeżyciach i doświadczeniach. Szczerze powiedzieli, że na studiach te imprezy będą jeszcze lepsze. Dobry kontakt z dzieckiem bardzo pomaga ukształtować drogę tego racjonalnego myślenia. Dziecko kończąc liceum jest pogubione, bo wcześniej było pilotowane przez rodzica i szkołę, droga była jasna. Wiele młodych osób w ogóle nie wie, kim chce być w przyszłości. I tu jest ważna taka pomoc, żeby pokazać im w czym są dobrzy. Żeby pokazać, że ma różne opcje do wyboru.
Posłużę się tu takim stereotypem, że po szkole podstawowej prawie każda dziewczynka chce być nauczycielką, a chłopiec strażakiem. Szkoła średnia poszerza te horyzonty zawodowe. Studia poszerzają je jeszcze bardziej. Ale czasami jest tak, że to rodzic wytycza przyszłą ścieżkę zawodową swojemu dziecku, i nie zawsze jest to dobra ścieżka. Jak ten młody człowiek może zawalczyć o to, żeby pójść inną drogą?
– To jest bardzo ważna kwestia i dobre pytanie. Bo często jest tak, że dziadek był lekarzem, ojciec był lekarzem i dziecko też ma iść na medycynę, i nieważne, że przykładowo panicznie boi się widoku krwi. Taka psychoedukacja jest także potrzebna rodzicom. Bo jeśli nasza córka od dziecka czesze i układa włosy lalkom, to może jej drogą jest fryzjerstwo, a nie założona przez rodziców księgowość. Ja sama nie wiedziałam, czy wybrać studiowanie prawa czy psychologię. Skończyłam studia prawnicze i gdy zaczęłam pracować, bardzo szybko wypaliłam się zawodowo. Wtedy uświadomiłam sobie, że jednak chcę być psychologiem, bo czuję to w środku. Często tworzymy sobie iluzje danego zawodu, przykładowo lekarza. Nie patrzymy na lekarza jako osobę, która ma dyżury i spędza w szpitalu ponad dobę, która styka się z wieloma różnymi pacjentami, która ratuje życie, ale w końcu może go nie uratować. Dlatego czasami wybierając drogę za dziecko, możemy mu zepsuć życie. Kiedy dajemy dziecku możliwość wyboru, popełniania błędów, uczenia się na nich, wtedy dziecko zaczyna nabierać doświadczenia, swojego doświadczenia.
Zaryzykuję pytanie, czy trudniej pracuje się psychologowi z młodymi ludźmi, czy rodzicami?
– To zależy od wielu aspektów, ale czasami faktycznie trudniej z rodzicami. Nie każdy rodzic jest gotowy na to, żeby transformować swój umysł, bo uważają, że wiedzą najlepiej, mają doświadczenie, byli w takiej sytuacji. Ale to nie znaczy, że ich dziecko ma taki sam odbiór rzeczywistości. Rodzicom trudno czasami jest podejść do dziecka z takiej płaszczyzny – rozumiem, też popełniałem błędy i ty też masz prawo je popełniać. Oczywiście powinniśmy im przekazywać granice tych błędów, mówimy o błędach w granicach normy, a nie takich karanych przez prawo. Kiedy rodzic pozwala dziecku na inny poziom percepcji, to tak naprawdę dopiero wtedy poprawiają się ich wzajemne relacje. Kiedy dziecko dorasta, rodzic też się boi, ma w sobie niepokój i poczucie lęku, że dziecko przestaje podlegać jego kontroli. Zarówno rodzice, jak i dzieci muszą starać się zbudować ten kontakt, wspólną przestrzeń emocjonalną, wzajemne zrozumienie.
Na zakończenie nawiążę do naszego nowego cyklu „Study Tips”, są to posty i filmy wideo, publikowane na kanałach WSIiZ na Instagramie i TikToku, został on stworzony z myślą o naszych nowych studentach, aby ułatwić im wejście w ten świat uczelni wyższej. Czy jako psycholog uważasz, że takie rzeczy faktycznie pomagają młodym ludziom?
– Uważam, że jak najbardziej, bo to jest właściwy sposób na przekaz informacji. My też musimy dostosować się do tego cyfrowego świata. Dzięki temu młodzi ludzie mogą zobaczyć doświadczenia innych studentów, jak oni sobie radzą na studiach. Dzięki temu czują, że nie są odizolowani, że nie są sami w świecie dużej uczelni, że dzięki temu nie zgubią się na korytarzach, dowiadują się jak radzić sobie z konkretnymi rzeczami. Taki projekt jest bardzo pozytywny z punktu widzenia psychologii.
Czy młodzi ludzie mogą przychodzić ze swoimi problemami do waszego Akademickie Centrum Rozwoju Osobistego i Wsparcia Psychologicznego?
– Oczywiście, że mogą i szczerze do tego zachęcam. Mamy konsultacje, treningi grupowe, które pomagają określić lęki i pomagają je rozwiązywać. Pokazują, jak sobie radzić, jak znaleźć w sobie siłę do zmian, jak nauczyć się siebie.
Rozmawiała Anna Klee-Bylica, Rzecznik prasowy Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.