Już sam tytuł wykładu wywołał w wielu z nas pewien dyskomfort. No bo właśnie: to o innych ludziach wolimy myśleć, że jest z nimi coś nie w porządku, ale co, jeśli problem jest … w nas samych? Do tego przecież przyznać się jest bardzo trudno!

Znakomita terapeutka, dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska, w swoim ostatnim wykładzie pt. „Toksyczni ludzie. A co jeśli ja do nich należę?” nikogo na szczęście nie wskazywała palcem. Podzieliła się za to ze słuchaczami garścią bardzo cennych i pouczających refleksji. Wyobraźmy sobie na przykład sytuację, że jedziemy pociągiem a pasażer wokół nas wyjątkowo głośno rozmawia przez telefon. Możemy się na niego zdenerwować, zwrócić mu uwagę, odczuwać frustrację. Ale możemy także pomyśleć: „No tak, jest okropnie hałaśliwy. Ale nie jest pijany. I nie śmierdzi”. Pozytywne nastawienie do drugiego człowieka jest dużo lepszym tworzywem relacji, niż nastawienie negatywne – przy czym wcale nie oznacza ono, że ze zwrócenia uwagi głośnemu współtowarzyszowi podróży musimy zrezygnować.

„Doceniaj. Nie oceniaj” – tak brzmi hasło nowej kampanii społecznej, w której propagowanie zaangażowała się ostatnio dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska, według naszego gościa hasło to idealnie oddaje postawę, którą warto kierować się w życiu, aby nie być dla innych osobą toksyczną. „Doceniaj. Nie oceniaj” oznacza przecież między innymi:  nie lekceważ, nie pouczaj, ale przede wszystkim: nie wchodź z kaloszami do cudzej duszy. Przecież dobrze to wiemy, że wobec osób, które stale nas krytykują, nie czujemy się bezpiecznie, musimy ciągle stać na baczności, ciągle jesteśmy gotowi na atak. Czy nie lepiej uniknąć takich sytuacji?

Owszem, powie ktoś, ale czy znaczy to także, że w ogóle nie wolno nam wyrażać swojej krytycznej opinii? Absolutnie nie. Jednak zanim zrzędzić: „znowu się spóźniłeś/spóźniłaś, ty zawsze się spóźniasz” możemy swoją myśl sformułować inaczej: „dlatego, że jesteś bardzo pilną studentką/studentem, chciałabym, żebyś także przestała/przestała się spóźniać”. To nadal jest krytyka, a brzmi przecież zupełnie inaczej.

Dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska opowiadała też bardzo sugestywnie, dlaczego ważne jest określanie swoich granic oraz komunikowanie innym, czego nie chcemy lub nie akceptujemy, a czego potrzebujemy. Ważne jest także pytanie innych o ich oczekiwania i potrzeby, ale znów: gdy mama nam powie: „wróć dziecko do domu, bo ja się czuję samotna”, każdy z nas ma prawo powiedzieć: „będę o Ciebie zawsze dbać, ale mam  swoje plany na życie i nie zrezygnuję ze studiów”.  

Bardzo przekonująco wybrzmiał też w wykładzie naszego gościa wątek dotyczący tego, jak myślimy o swoich niedociągnięciach i wadach. Jeśli nasze lenistwo, kłamliwość, hipochondrię, czy krytykanctwo nazwiemy cechami – będzie to oznaczać, że traktujemy je jako elementy stałe, na które zupełnie nie mamy wpływu („taka/taki jestem i nic na to nie poradzę”). Jeśli natomiast przyjmiemy, że są to pewne nawyki, przyzwyczajenia albo choroba – wtedy będziemy mogli myśleć o sobie w kategoriach dynamicznych. Toksyczne nawyki bowiem, nawet jeśli są mocno utrwalone, nie są przecież niezmienne!

Usłyszeliśmy także od dr Ewy Woydyłło – Osiatyńskiej przydatne porady, jak reagować, gdy ktoś sprawił nam przykrość, aby nie stało się to okazją do awantury, a wręcz przyniosło obu stronom satysfakcję. A co najważniejsze – dzięki temu wykładowi wiemy też, że mamy prawo do błędów w relacjach z innymi ludźmi. Gdy mała Ewa opowiadała mamie, że chyba była niegrzeczna wobec swojej koleżanki i przyznawała się, że zrobiła coś źle, słyszała pytanie:

– Hmm, no tak, faktycznie. Ale który raz ty żyjesz?

 – No… pierwszy raz.

– No właśnie, to skąd miałaś wiedzieć?

Błądzenie jest rzeczą ludzką. Ale ze swoich błędów trzeba wyciągać wnioski.