Czy bycie wykładowcą akademickim, to łatwy kawałek chleba? Z czym tak naprawdę mierzy się wykładowca w pracy ze studentami? I co najbardziej lubi w swojej pracy? O te i wiele innych rzeczy zapytałam wykładowcę w Katedrze Projektowania Graficznego WSIiZ – dra Mikołaja Birka.

Dr Mikołaj Birek – adiunkt w Katedrze Projektowania Graficznego, pełnomocnik Dziekanki Kolegium Mediów i Komunikacji Społecznej ds. wykorzystania nowych technologii, współpracownik Centrum Zaawansowanych Technologii Dydaktycznych WSIiZ. Jego zainteresowania naukowe i artystyczne koncentrują się wokół animacji 2D, malarstwa cyfrowego, rysunku, ilustracji, multimediów, gier komputerowych oraz sztucznej inteligencji. Autor wielu wystaw indywidualnych, animacji, teledysków i realizacji multimedialnych. W pracy twórczej zajmuje się malarstwem cyfrowym, rysunkiem, ilustracją, animacją, wideo, kompozycją i obróbką dźwięku. W wolnych chwilach spaceruje po polach i trenuje sztuki walki. 

 

Myślę, że mogę zaryzykować stwierdzenie, że sam jeszcze nie tak dawno byłeś studentem, a teraz jesteś wykładowcą. Czy są to dwa różne światy?

– Już trochę czasu minęło od kiedy byłem studentem. To jest to samo środowisko, aczkolwiek zupełnie inaczej wygląda, w zależności od tego, po której stronie barykady się znajdujemy. Oczywiście wszyscy jedziemy na tym samym wózku, jakim jest uczelnia, edukacja i nauka, natomiast to co robi student, a to co robi wykładowca, to są zupełnie różne rzeczy. Jeśli chodzi o zajęcia, to studenci widzą tak naprawdę tylko malutki wycinek tego, jak de facto wygląda nasza praca.

Skoro mówisz, że już minęło trochę czasu od twoich studiów, to chciałam spytać, gdzie i co studiowałeś?

– To jest zabawna historia, bo zacząłem studia na Akademii Pedagogicznej w Krakowie, na wydziale sztuki. Jeszcze kiedy byłem na studiach I stopnia, uczelnia zmieniła nazwę na Uniwersytet Pedagogiczny, więc skończyłem wydział sztuki na uniwersytecie. Natomiast, gdy robiłem na tej samej uczelni doktorat, broniłem go już na Uniwersytecie Komisji Edukacji Narodowej. Czyli robiąc w tym samym miejscu licencjat, magisterium i doktorat, można powiedzieć, że studiowałem na trzech różnych uczelniach.

Czym zajmujesz się jako wykładowca WSIiZ?

– Prowadzę przede wszystkim przedmioty, które są związane z szeroko pojętą sztuką cyfrową. Gałęzie tej branży graficznej, jeżeli chodzi o sztuki wizualne, są przeróżne. Ja jestem bardziej po tej stronie multimedialnej, czyli strona bardziej digital art. Prowadzę zajęcia skupione wokół animacji 2D i 3D, grafiki multimedialnej, a od zeszłego roku akademickiego prowadzę przedmioty związane ze sztuczną inteligencją. Prowadzę także zajęcia związane z kwestiami efektów specjalnych, czy projektowaniem gier komputerowych.

Czy udałoby Ci się tak w skrócie powiedzieć – „z czym się je” bycie wykładowcą?

– Na pewno się je z dużą ilością pracy. Bo powtórzę, że to co widzą studenci, to jest tylko mały fragment tej całej pracy. Studenci nie widzą tego całego procesu przygotowania do zajęć. Żeby przygotować się do zajęć, trzeba się też czegoś nauczyć przy okazji. Sztuki wizualne, zwłaszcza grafika komputerowa, mają tak dużo niuansów, specjalistycznych narzędzi, kwestii oprogramowania, kwestii sprzętowych, że wiedzieć to wszystko jest naprawdę bardzo trudno. A moje zainteresowania wiążą się z bardzo szerokim wachlarzem rzeczy związanych z grafiką komputerową i to jest pole, które się cały czas zmienia. Dlatego my wykładowcy też się cały czas uczymy nowych rzeczy, ponieważ nie możemy cały czas uczyć tego samego. Chcemy przekazać studentom wszystkie nowości, które się w tej branży pojawiają i uważam, że jest to mój obowiązek jako wykładowcy. Aby ta przekazywana przez nas wiedza była ciągle aktualna, wiąże się to z ogromną pracą na tzw. backstage’u i zajmuje bardzo dużo czasu.

Jak postrzegasz jako wykładowca współpracę człowieka z AI w świecie grafiki komputerowej?

– Jest to bardzo przełomowa technologia i jednocześnie bardzo skomplikowana. Ja staram się patrzeć na to zjawisko szerzej i widzę tutaj bardzo dużo korzyści, ale też bardzo dużo zagrożeń. Uprzedzając pytanie, czy sztuczna inteligencja zabierze nam pracę, trudno powiedzieć, jaki będzie to miało wpływ mierzalny na całą branżę. Na pewno jest to kontynuacja pewnych trendów, które już były wcześniej, czyli przykładowo rozwoju narzędzi, które pozwalają przyspieszyć i usprawnić pewne procesy. To właśnie powoduje, że ta branża się cały czas zmienia. Niestety są badania, które pokazują, że zbytnie opieranie pracy intelektualnej na modelach sztucznej inteligencji, po prostu nas ogłupia. Jestem za jeśli AI ma usprawniać naszą pracę, jednak trzeba być bardzo świadomym tego, co to robi i jak to działa, zanim rzucimy się na ogólnie i masowo dostępne kursy o AI.

I właśnie bardziej takie pytanie chciałam Ci zadać, niż to czy AI zastąpi grafików komputerowych. Chciała zapytać, czy w związku z AI na twoich barkach, jako wykładowcy, spoczywa odpowiedzialność za przekazanie młodym ludziom, jak mądrze mają korzystać z możliwości i narzędzi sztucznej inteligencji?

– To jest bardzo duży problem. Dla mnie też był to duży problem, jak zaczynałem prowadzić te przedmioty skupione na sztucznej inteligencji. Wplatałem elementy AI już we wcześniejsze zajęcia. Staram się studentom troszeczkę odczarować to AI. Są studenci, którzy obawiają się tego, są też tacy, którzy już dużo o tym wiedzą. Na moich barkach spoczywa właśnie obowiązek, żeby podzielić się z nimi tą wiedzą w sposób relatywnie możliwie krytyczny, by od razu zrozumieli, że to nie jest wspaniałe rozwiązanie na wszystkie nasze problemy, że samo się nie zrobi, że to nie jest magiczny eliksir. Pokazuję im własne przykłady, kiedy sam testowałem te rozwiązania i wplatałem je w swój sposób pracy, żeby pokazać, że to nadal jest moje i ja jestem twórcą. Chcę żeby myśleli o tym, jak o drodze do celu, który sami tworzą.

Wróćmy do sedna naszej rozmowy – co najbardziej lubisz w byciu wykładowcą?

– Najbardziej lubię tą taką iskierkę, która czasem zapala się w oku tego studenta czy studentki, kiedy coś zaskoczyło. Takie momenty, że komuś w głowie otwiera się jakiś lufcik i tam wpada powietrze i światełko do środka, że coś z tego wychodzi i to daje satysfakcję. Ja jestem takim, z jednej strony pragmatykiem, ale z drugiej strony włączam do tego pragmatyzmu poczucie zadowolenia z życia, podstawowe szczęście, zadowolenie z tego co się robi. Dlatego myślę, że rozwiązania techniczne, które nie dają swobody twórczej, nie utrzymają się, nikt tego nie będzie chciał robić. Dzieci w przedszkolu dalej rysują na papierze, bo sprawia im to po prostu przyjemność. Samym klikaniem można sobie przewijać filmiki na TikToku. Dla mnie ten taki prosty zachwyt studenta z tego co można zrobić, że to żyje, że można stworzyć sobie jakiś swój mały świat, swoją postać, coś namalować, narysować, wyrzeźbić, zrobić z tego animację, zrobić grę, to jest dla mnie najfajniejsze. Właśnie to, że my wykładowcy pokazujemy takie rzeczy studentom, i czasami wręcz widać i słychać, jak im się trybi w głowie. To właśnie lubię najbardziej, kiedy wiem, że to co mówię rezonuje z kimś i wywiera jakiś wpływ.

– Zapytałaś mnie na początku o bycie studentem. Ja pamiętam właśnie takie momenty na studiach, kiedy ktoś mi coś powiedział albo pokazał. Nie chodzi o jakieś szalone, wielkie mądrości życiowe, ale o takie drobne momenty, które już ze mną zostały do dzisiaj. Pamiętam, jak przyniosłem swój obraz na pierwszym roku studiów do profesora Bujnowskiego, który przeprowadził analizę tej mojej pracy i pokazał mi, co ja zrobiłem krok po kroku, o czym ja nawet nie zdawałem sobie sprawy, na przykład jak poprowadziłem wzrok widza. Po prostu rozebrał ten obraz na czynniki pierwsze, co zrobiło na mnie wielkie wrażenie.

Od ilu lat jesteś wykładowcą i czy widzisz różnice w kolejnych pokoleniach studentów?

– We WSIiZ pracuję od 2013 roku, wcześniej jeszcze dwa lata prowadziłem zajęcia na Uniwersytecie Rzeszowskim. Tak, widzę różnice w kolejnych pokoleniach studentów, ale też widzę takie powtarzające się cechy… charakteru. Te pokolenia faktycznie się inaczej zachowują, czegoś innego słuchają, coś innego oglądają, mają inne obawy, inne nadzieje, inne plany. Jak byłem na studiach, też dzieliliśmy się na tych, którzy starali się bardziej i na tych, którzy starali się mniej. Dużo zmian wynika z tego, z czym się nasi obecni studenci wychowywali i z czym się będą wychowywali kolejni. Teraz wszyscy są przyklejeni do telefonów, zobaczymy do czego będą przyklejeni za jakiś czas. Mam nadzieję, że nie aż tak strasznie do tego AI, bo chciałbym jednak, żeby ci ludzie myśleli sami, po swojemu i za siebie. Ale zawsze na szczęście znajdują się tacy, którzy się starają, interesują, pytają, a nawet przeszkadzają w zajęciach, bo mają akuratnie jakiś moment, że koniecznie muszą o coś zapytać, a ja wolę, żeby przeszkodzili i pytali, niż siedzieli cicho. Ci studenci są inni, ale cały czas są bardzo fajni. Dowodzą tego obrony prac, które mieliśmy w tym tygodniu. Bo w takich chwilach okazuje się, że jest naprawdę duża grupa studentów, którzy robią super prace dyplomowe, robią je samodzielnie, wykonane są z prawdziwym pietyzmem, potrafią bardzo ciekawie i mądrze o tych swoich rzeczach opowiadać, i właśnie jak o tym mówią, to im się ta iskierka w oku zapala, więc chyba my wykładowcy robimy coś naprawdę dobrze.

Chciałam zapytać, skąd u Ciebie ta pasja do grafiki komputerowej?

– Na pewno przez mojego tatę, który też się tym zajmuje. Od dzieciństwa pamiętam, że tata coś rysował. Mój tato jest bardziej zakorzeniony w komiksie i dość znany w polskim środowisku komiksowym. Zawsze wydawało mi się naturalne, że się rysuje. Jak zacząłem rysować w dzieciństwie, tak do dziś nie przestałem.

Czy swoją przyszłość wiążesz z byciem wykładowcą, czy może przeprowadzką do Hollywood i pracą przy produkcjach filmowych?

– Jestem człowiekiem, który lubi życie raczej proste. Mieszkam w małym domku, na spokojnej wsi, z żoną i ze swoimi kotami. Praca twórcza sprawia mi frajdę, a pracę na uczelni i pracę ze studentami bardzo lubię. Jednym z takich pozytywnych dla mnie aspektów pracy na uczelni, w związku ze sztukami wizualnymi, jest to, że cały czas muszę się sam rozwijać. I to jest dla mnie bardziej satysfakcjonujące, niż taka czasami fabryczna praca w branży graficznej. Przede wszystkim lubię pracę z ludźmi. Praca z ludźmi jest bardzo ciekawa, ludzie są nieprzewidywalni, są dziwni, bywają bardzo fajni. Ta praca sprawia mi przyjemność, choć tak naprawdę jestem relatywnie introwertyczny i się mocno wypalam po takich zagęszczonych kontaktach, ale to dlatego, że ja się bardzo w te moje rozmowy ze studentami wciągam, żywo gestykuluje, chodzę po sali, ale jednocześnie wiem, że oni muszą mnie słuchać i to jest super.

Rozmawiała Anna Klee-Bylica, Rzecznik prasowy Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.

Kierunki graficzne we WSIiZ:
Grafika komputerowa i produkcja multimedialna
Projektowanie gier komputerowych
Projektowanie graficzne
Digital Marketing