Mgr Urszula Binduga

Prodziekan ds. Kierunku Dietetyka. Nauczycielka akademicka na kierunku Dietetyka, prowadząca warsztaty w Akademickim Liceum Ogólnokształcącym oraz w Akademii 50+. Kierownik i wychowawca placówek wypoczynku dla dzieci i młodzieży. Doktorantka Uniwersytetu Rolniczego im. Hugona Kołłątaja w Krakowie na Wydziale Technologii Żywności. Zainteresowania: coaching zdrowia, edukacja żywieniowa, psychodietetyka.

Nie jedz śmieci!

W dobie szalejącej inflacji większość z nas obraca w palcach każdą złotówkę, zanim ją wyda. Dotyczy to również zakupu jedzenia. Możemy sobie odmówić nowej pary butów, ale jeść musimy. Coraz większa grupa konsumentów sięga po jedzenie tanie, łatwe w przygotowaniu i (o dziwo!) w ładnym opakowaniu. Tak, tak, przeciętny Kowalski dłużej będzie się zastanawiał nad kolorem foliowego opakowania croissanta niż nad jego składem. Michael Jacobson trafnie ukuł frazę „śmieciowe jedzenie” w 1972 roku jako slang na żywność o bezużytecznej lub niskiej wartości odżywczej. Ale skoro nie wlał(a)byś oleju rzepakowego do diesla, nie wrzucaj też śmieci do żołądka.

Na coś trzeba umrzeć… czyli kilka słów o pandemii otyłości

Otyłość to jedna z wielu chorób cywilizacyjnych, z którymi współczesna ludzkość sobie nie radzi. To wyniszczająca organizm, śmiertelna choroba, która stanowi obecnie jedną z częstszych przyczyn przedwczesnego zgonu. Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) rocznie z powodu chorób związanych z nadwagą i otyłością umiera ponad 2,5 mln osób na świecie. Alarmujący wzrost częstości występowania otyłości na całym świecie jest spowodowany głównie zmianami w diecie, przy czym żywność jest obecnie coraz bardziej przetwarzana, przystępna cenowo i agresywnie sprzedawana. Kluczowym motorem sprzedaży firmowych produktów spożywczych jest wysoce skuteczny i wszechobecny marketing.

Jak zorganizować dziecku cukrzycę typu 2?

Aktualne dowody wskazują, że ostra ekspozycja na reklamę żywności wpływa na wybory żywieniowe i zwiększa spożycie pokarmu u dzieci. Przedstawicielami śmieciowego jedzenia tak zwanego HFSS (wysoka zawartość tłuszczu, cukru lub soli) są przede wszystkim fast foody. Dostępne w barach, restauracjach i sklepach spożywczych zimne, kolorowe napoje, pizza, burgery i drożdżówki, chipsy itp. Liczba restauracji i sieci typu fast food stale rośnie, ponieważ ludzie na całym świecie lubią jeść niezdrowe jedzenie.

USA, Kanada, Wielka Brytania, Australia , Japonia, Szwecja itd. to kraje o największej konsumpcji fast foodów na całym świecie. Śmieciowe jedzenie jest bardziej popularne ze względu na doskonały smak, lepszą trwałość i łatwy transport. Nie znaczy to wcale, że Polska jest wolna od tego problemu. Niechlubnie doganiamy czołówkę. Rodzice dając kieszonkowe dziecku nie pytają o to, na co zostało spożytkowane. Ważne jest dla nich tylko to, że dzieci „nie chodzą głodne”. Tymczasem dzieci wybierają żywność śmieciową, a za chwilę skarżą się na brak energii i słabą koncentrację, zaś wyniki morfologii wskazują wysoki poziom cholesterolu. Śmieciowe jedzenie wywołuje wiele szkodliwych skutków dla organizmu takich jak otyłość, cukrzyca, choroby serca i różnego rodzaju nowotwory skóry. Kuleje świadomość, kuleje edukacja, a problem narasta.

Jestem szczupła/y więc mogę…

Co możesz? Żyć w błogiej nieświadomości na temat tego, co serwują nam producenci żywności z całej tablicy Mendelejewa? I nie chodzi tu o włączanie paniki, ponieważ wracając do punktu wyjścia – jeść musimy i nie wszystkie dodatki nam zaszkodzą. Ale wybierajmy świadomie. Kupujmy żywność z jak najkrótszym i najprostszym składem. Złóżmy pokłon naturze.

Fot. memy.pl

Dodatki do żywności to substancje pochodzenia naturalnego lub syntetycznego, które są dodawane do żywności, aby służyć określonym technologiom lub pełnić sensoryczną funkcję, na przykład, aby przeciwdziałać psuciu się żywności, rozwoju bakterii, nadawać lub przywracać kolor lub smak żywności. Ogólnie rzecz biorąc są potrzebne, gdyż są ważną częścią naszego zaopatrzenia w żywność. Bez dodatków do żywności nie byłoby możliwe utrzymanie aktualnej selekcji i jakości żywności. Problemem staje się ich ilość, jakość i nasza świadomość konsumencka.

Ludzkie ciała nigdy wcześniej nie były narażone na tak wielki zestaw chemikaliów i dodatków do żywności, którymi obecnie jesteśmy częstowani. Barwniki, konserwanty, antyutleniacze, emulgatory, wzmacniacze smaku i zapachu mogą obejmować skutki uboczne. Są nimi najczęściej: alergie pokarmowe, otyłość, bóle i zawroty głowy, otyłość wisceralną, nadpobudliwość lub ospałość, zmniejszone wchłanianie minerałów i witamin, nowotwory i wiele innych schorzeń.

Dosyć już tego straszenia

Bo jak powiedział Paracelsus: „Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę” – wybierajmy więc lepiej, a nie łatwiej i więcej. Największą bazą praktycznej wiedzy na temat żywienia człowieka (zdrowego i chorego) jest obecnie strona Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej, która została stworzona przez ekspertów Instytutu Żywności i Żywienia.